Mamy dach nad głowami !:D
Brygada od murarki zajęła się również konstrukcją dachu i szczerze mówiąc, poza jedną potyczką, poszło im całkiem sprawnie. Ta potyczka dotyczyła kąta dachu - ponoć w projekcie były złe wymiary stołów względem ich odległości od siebie, ale ostatecznie kierownik budowy rozwiązał wszelkie problemy i ekipa ruszyła dalej. Po tygodniu konstrukcja stała i chłopaki zawiesili wiechę, którą sama zrobiłam;) Nie obeszło się też bez ogniska i pochlej party w warunkach budowlanych:D
Z racji tego, że akurat oboje mieliśmy urlop, zabraliśmy się za deskowanie dachu. Tata z kolegą przybył nam z pomocą. Z pozostałych na placu budowy desek zadeskowaliśmy koronę dachu i zachodnią połać. Na pozostałe deski musieliśmy jeszcze tydzień poczekać, gdyż chcieliśmy wykorzystać te z deskowania stropu. Zanim jednak znalazły się na dachu, musieliśmy je oczyścić z betonu i gwoździ, co okazało się bardzo żmudną robotą... Nie obeszło się też bez gwoździa w stopie i startych dłoni. W końcu jednak mieliśmy drewniany dach nad głowami !:D
W międzyczasie przyłączono nam wodę do budynku oraz prąd i gaz do działki (mamy kochanych sąsiadów i od początku wspierali nas prądem i wodą:D)