Tynkujemy ;)
Witajcie, będziemy teraz nadrabiać zaległości w postach;) Dziś chcemy podzielić się z Wami naszymi refleksjami z etapu tynkowania.
Ekipa tynkarzy rozpoczęła prace w listopadzie zeszłego roku. Z czasem okazało się, że było to zdecydowanie za późno, bo tynk bardzo długo schnął. Tynki są hmmm... cementowo - piaskowe. Łącznie, z sufitami wyszło ponad 500 m2 powierzchni do tynkowania.
W łazienkach zacierali „na szorstko” a w pozostałych pomieszczeniach „na gładko” i całkiem fajnie im to wyszło. Niestety między otworem strychowym a szczelinami w prowizorycznych drzwiach wejściowych robił się przeciąg i na tym szlaku tynk trochę popękał zanim zdążył dobrze związać, ale dramatu nie ma, gładź przykryje, a grunt głęboko penetrujący wzmocni J
Przed tynkami nie osadziliśmy parapetów wewnętrznych w obawie, że porysują je albo w jakiś sposób uszkodzą. Później żałowaliśmy, bo byłyby od razu obrobione, bez zbędnego cięcia, kucia i pyłu w całym domu. To samo dotyczy drzwi wejściowych. Cóż, ponoś trzeci dom jest idealny :D
Przyszło mi jeszcze do głowy jedno - gdybyśmy mogli cofnąć czas, zabezpieczylibyśmy chudziaka foliami lub tekturą falistą, bo po wyjściu tynkarzy mieliśmy sporo do sprzątania, a przed układaniem folii na chudziaku musi być wylizane, aby folia po wylaniu posadzki po prostu się nie porozrywała na kamyczkach, piasku itp...
A tu tynk już prawie suchy